One Direction ♥.
wtorek, 10 lipca 2012
3
******* Issabelle *******
Rozmawiałyśmy z Emmą, gdy usłyszałyśmy krzyki. Wybiegłyśmy ze szkoły i zobaczyłyśmy, że Alice kłóci się ze swoją matką. Nie chciałyśmy się wtrącać. Prawdopodobnie moja przyjaciółka musiała wygarnąć mamie, co o niej myśli. Nagle Alice odwróciła się i zmierzała w naszą stronę. Miała łzy w oczach. Kipiała ze złości. Za nią pobiegła jej matka. Chyba zaczną się szarpać.
- Patrz Iss ! Ona wyciąga nóż ! - krzyknęła Em.
- CO ?! - wrzasnęłam zdziwiona. - Zwariowała ?! Biegiem Emma ! O Boże, ona ją dźgnęła. Jakaś wariatka ! Szybko !
- Iss, Alice upadła na ziemię. Szybciej !
Ta odległość między nami a upadającą Alice nie była duża. Ten bieg wydawał się, że trwa wieki. W końcu dobiegłyśmy do rannej Alice. Straciła przytomność. Jej matka rzuciła nóż i zaczęła uciekać.
- Dzwoń na pogotowie ! Ja ją dogonię ! - krzyknęłam i rzuciłam się w pogoń za tą wariatką. Muszę przyznać, że jak na 42-letnią kobietę, matka Alice miała niezłą kondycję. Moja była znacznie lepsza, nie chwaląc się. Jak już wszystko będzie w porządku, to muszę podziękować naszej wuefistce za to, że nas zawsze przeganiała po tym durnym boisku. Wreszcie zbliżyłam się do niej na tyle, że mogłam wskoczyć jej na plecy. Zawaliła się pod moim ciężarem.
- Ty suko ! Jak mogłaś ją tak zranić ?! - zaczęłam walić pięściami po jej plecach. Koniec Iss ! Ogarnij ! Nie rób jej krzywdy ! Kto inny się nią zajmie. Siedziałam na niej dopóki nie przyszedł policjant. W tym czasie karetka wzięła Alice. Niestety nie mogłam z nią jechać, ale Emma pojechała. A właśnie, gdzie jest jej ojciec ? Wie o tym wypadku ?
- Przepraszam. - wyrwał mnie ktoś od moich przemyśleń.
- Yyy, słucham ?
- Młodszy aspirant Mieczysław Nocul, co się stało ? Była pani świadkiem tego zdarzenia ? - zapytał policjant.
- Tak, byłam. - opowiedziałam mu wszystko to, co wiedziałam.
- Jeszcze jedno pytanie.
- Tak ?
- Nie wie pani, jaka była przyczyna tego zdarzenia ?
- Nie, nie mam pojęcia, ale Alice chciała jechać do babci, do Krakowa. Jej mama nie lubiła teściowej. Może Alice jej powiedziała, a ona ją zaatakowała. - odpowiedziałam.
- Dziękuję.
- Mam jeszcze prośbę. - powiedziałam z nadzieją.
- Jaką ?
- Chciałabym się zobaczyć z Alice. Mógłby mnie pan podwieźć ?
- Pewnie, wsiadaj.
3 godziny później
Wróciłam ze szpitala, bo Alice przewieziono do Krakowa, ponieważ w Sandomierzu nie mieli specjalistycznych aparatur. Ta wariatka dobrze wiedziała, gdzie dźgnąć. Nie wyszło jej to na dobre. Boże, jak mogło się to stać ? Gdzie jest pan Memory ?! Czy on wszystko wie ? Nie widziałam go w szpitalu. Może jest w szkole ? Pobiegłam do szkoły i zaczęłam nerwowo szukać ojca Alice. O tam jest ! Spał na leżaku, jak gdyby nigdy nic się nie stało ! O nie ! Trzeba go uświadomić, co go ominęło.
- Proszę pana ! Proszę pana !
- Helen, jeszcze minutkę. - matka Alice się nazywała Helen.
- Proszę pana ! Alice jest w szpitalu !
- Co ?! - krzyknął zdziwiony. - Co się stało ?
- Pańska żona dźgnęła ją nożem.
- A gdzie ona jest ?! - zapytał zrozpaczony.
- W szpitalu w Krakowie. - odpowiedziałam.
- Nie Alice, tylko Helen !
Wkurzona walnęłam mu z liścia i odeszłam. Co za ciota ! Jego córka walczy o życie, a on pyta się o żonę, która doprowadziła ją do takiego stanu. Biedna Alice, ma takich beznadziejnych rodziców. Nikt się o nich nie troszczy.
***** Emma *****
Dzień później
Siedziałyśmy całą noc przy łóżku Alice. My, znaczy ja, Issabelle i babcia Theresa. Ona dalej się nie obudziła. Ile można czekać ?! Alice, obudź się ! Nie zostawiaj nas ! Nagle aparatura utrzymująca Alice przy życiu, zaczęła piszczeć. Obudziła się babcia Theresa o pobiegła po lekarza. Pielęgniarka kazała nam wyjść.
- Alice, nie zostawiaj nas tak ! Słyszysz ?! - zaczęła krzyczeć Iss. Miała łzy w oczach, a z resztą ją też. Ta chwila trwała wieki. Nie wyobrażam sobie życie bez Alice . Coś mi się w głowie zakręciło. Usłyszałam tylko jak Issabelle zaczyna krzyczeć i zemdlałam.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czyta w ogóle to ktoś ? Mam jeszcze wiele pomysłów, ale moje opowiadania zawsze wolno się rozpoczynają. Umówmy się tak 3 komentarze = nowy rozdział . <33.
poniedziałek, 9 lipca 2012
2
- Masz nie wiele czasu, bo za dwa dni jest samolot. To jest moja
wizytówka, jakbyś się już zdecydowała to dzwoń. Idę porozmawiać z
twoimi rodzicami. - powiedziała i odeszła, szukając wzrokiem moich
rodziców. Ciekawa byłam skąd wiedzą jak oni wyglądają. Nie zaplątałam
sobie głowy rozwiązaniami, miałam ważniejszy problem do przemyślenia.
Bardzo bym chciała jechać, ale co się stanie z Minnie, Emmą i Issabelle ?
Ja bez nich nigdzie nie wytrzymam. Ciekawe co powie mama, na propozycję
tej kobiety, a z resztą, mamie będzie na rękę, że mnie nie będzie. Nie
będzie musiała prać i gotować dla mnie. Wiele razy opowiadała jak to
było przed moim urodzeniem. Jak jedli na mieście, jak mogli jeździć na
długie wakacje, bo nie musieli wydawać kasy na moje instrumenty, na moją
szkołę, na paliwo, żeby mnie tam zawieść. Nie mam pojęcia co zrobić.
Zapomniałam tej pani zapytać, gdzie ja będę mieszkać, czy ja będę za tą
szkołę musiała płacić. Ciekawe co mi poradzi babcia. Właśnie muszę do
niej zadzwonić. Babcia mieszka w Krakowie, nie widzę się z nią zbyt
często, ale ona jest mi najbliższa jak nikt inny .
- Co ty tak dumasz ? - zapytała z troską Em. Zapomniałam w ogóle, że siedzą obok mnie, czasem bardzo mi pomagają , są dla mnie jak siostry, których nigdy nie miałam. Mama nie chciała kolejnego dziecka, bo szkoda jej było kasy. Moi rodzice są bogaci, nie dostaje dużego kieszonkowego, mogę powiedzieć, że wcale nie dostaję . Czasem ojciec mi da, jak poproszę, a tak od siebie nic, bo mama zajmuje się finansami domu. Mama się stała skąpa odkąd została panią ordynator na oddziale chirurgicznym. Byłam tylko raz w jej szpitalu, częściej przebywałam w straży. W czasie wakacji uwielbiałam jeździć z tatą na akcje, wtedy pozwalał mi włączać syrenę. Emma i Issabelle też ze mną jeździły.
******* Emma ******
O czym tak myśli teraz Alice ? Nie ma w ogóle z nią kontaktu. O jejciu, ona często tak ma odkąd jej babcia się wyprowadziła do Krakowa, bo nie umiała wytrzymać z jej mamą. Ona jest tak przybita, ale widzę, że Minnie sprawia jej dużo radości. Mi jest prezentem moim i Iss dla Alice na 17-ste urodziny. Od taty dostała stówe, a od mamy 50 zł . Straszne skąpstwo. Moi rodzice nie są bogaci tak jak jej, są kochani. W moim domu jest pełno miłości, a u Alice jest nerwowa atmosfera. Iss i ja wspieramy ją jak możemy, ale ona czasami nie wytrzymuje i ucieka do Krakowa, do swojej babci. Ta starsza pani jest bardzo miła i sympatyczna. Alice ją uwielbia. Gdy się ostro pokłóci z rodzicami, a najczęściej z mamą, przybiega do mnie albo do Iss i zawozimy ją na pociąg. Nie rozumiem jej mamy, gdybym ja była ich dzieckiem już dawno bym wygarnęła jej co o niej myślę. Że jest dziwką, która......
- Em, Em ! - przerwała mi rozmyślanie Alice.
- Słucham kwiatuszku ?
- Zastanawiam się nad tą propozycją tej Katherine. - powiedziała trochę przygnębiona.
- Ja nie mogę za ciebie decydować, to twoja decyzja. Może zadzwoń do babci, ona zawsze ci dobrze doradzała. - odpowiedziałam.
- Masz rację. Dziękuję, za wszystko. Za to, że ze mną jesteś i, że nie zwariowałaś ze mną .
- Oj, nie przesadzaj . Kocham cię, wiesz ?!
************* Alice **********
Może Emma ma rację, że powinnam zadzwonić do babci. Najlepiej to do niej pojadę. Wezmę Minnie, bez niej nigdzie nie pojadę. Może Em i Iss też będą chciały pojechać. Mama oczywiście się zgodzi, bo nie chce, żeby ktoś jej zepsuł wakacje. Powiedziała mi przed chwilą, że rozmawiała z tą panią i się zgadza, żebym tam jechała. Dostane stypendium i mieszkanie. Nie wiem , co o tym mam myśleć . Pojadę do babci jeszcze dziś.
- Mamo !
- Słucham cię ? - odpowiedziała mama.
- Jadę do babci .
- CO ?! Nigdzie nie pojedziesz. Masz szlaban. - powiedziała stanowczo mama.
- Za co ?! Za to, że jestem twoją córką ?! - wrzasnęłam.
- Co za bezczelność ! I pomyśleć, że jesteśmy spokrewnione.
- Co ? To się już mnie wstydzisz ?! - Nie mogłam w to uwierzyć ! Moja własna matka się mnie wstydzi .
- Mam powody !
- Tak ?! Jakie ?! - krzyknęłam już bardzo zdenerwowana. Miałam łzy w oczach. W końcu nie wytrzymałam i poszłam jak najdalej od niej. Mama pobiegła za mną. Poczułam jak coś ostrego przenika przez moje ciało tuż pod prawą łopatką. To mama wbiła mi nóż w plecy. Nie wiedziałam, że jest do tego zdolna. Upadłam na ziemię. Powoli traciłam przytomność. Widziałam tylko jak Emma i Issabelle podbiegają do mnie. Zasnęłam..
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest drugi . Trochę krótki, ale podoba mi się. Dedykacja dla Dominiki <3.
- Co ty tak dumasz ? - zapytała z troską Em. Zapomniałam w ogóle, że siedzą obok mnie, czasem bardzo mi pomagają , są dla mnie jak siostry, których nigdy nie miałam. Mama nie chciała kolejnego dziecka, bo szkoda jej było kasy. Moi rodzice są bogaci, nie dostaje dużego kieszonkowego, mogę powiedzieć, że wcale nie dostaję . Czasem ojciec mi da, jak poproszę, a tak od siebie nic, bo mama zajmuje się finansami domu. Mama się stała skąpa odkąd została panią ordynator na oddziale chirurgicznym. Byłam tylko raz w jej szpitalu, częściej przebywałam w straży. W czasie wakacji uwielbiałam jeździć z tatą na akcje, wtedy pozwalał mi włączać syrenę. Emma i Issabelle też ze mną jeździły.
******* Emma ******
O czym tak myśli teraz Alice ? Nie ma w ogóle z nią kontaktu. O jejciu, ona często tak ma odkąd jej babcia się wyprowadziła do Krakowa, bo nie umiała wytrzymać z jej mamą. Ona jest tak przybita, ale widzę, że Minnie sprawia jej dużo radości. Mi jest prezentem moim i Iss dla Alice na 17-ste urodziny. Od taty dostała stówe, a od mamy 50 zł . Straszne skąpstwo. Moi rodzice nie są bogaci tak jak jej, są kochani. W moim domu jest pełno miłości, a u Alice jest nerwowa atmosfera. Iss i ja wspieramy ją jak możemy, ale ona czasami nie wytrzymuje i ucieka do Krakowa, do swojej babci. Ta starsza pani jest bardzo miła i sympatyczna. Alice ją uwielbia. Gdy się ostro pokłóci z rodzicami, a najczęściej z mamą, przybiega do mnie albo do Iss i zawozimy ją na pociąg. Nie rozumiem jej mamy, gdybym ja była ich dzieckiem już dawno bym wygarnęła jej co o niej myślę. Że jest dziwką, która......
- Em, Em ! - przerwała mi rozmyślanie Alice.
- Słucham kwiatuszku ?
- Zastanawiam się nad tą propozycją tej Katherine. - powiedziała trochę przygnębiona.
- Ja nie mogę za ciebie decydować, to twoja decyzja. Może zadzwoń do babci, ona zawsze ci dobrze doradzała. - odpowiedziałam.
- Masz rację. Dziękuję, za wszystko. Za to, że ze mną jesteś i, że nie zwariowałaś ze mną .
- Oj, nie przesadzaj . Kocham cię, wiesz ?!
************* Alice **********
Może Emma ma rację, że powinnam zadzwonić do babci. Najlepiej to do niej pojadę. Wezmę Minnie, bez niej nigdzie nie pojadę. Może Em i Iss też będą chciały pojechać. Mama oczywiście się zgodzi, bo nie chce, żeby ktoś jej zepsuł wakacje. Powiedziała mi przed chwilą, że rozmawiała z tą panią i się zgadza, żebym tam jechała. Dostane stypendium i mieszkanie. Nie wiem , co o tym mam myśleć . Pojadę do babci jeszcze dziś.
- Mamo !
- Słucham cię ? - odpowiedziała mama.
- Jadę do babci .
- CO ?! Nigdzie nie pojedziesz. Masz szlaban. - powiedziała stanowczo mama.
- Za co ?! Za to, że jestem twoją córką ?! - wrzasnęłam.
- Co za bezczelność ! I pomyśleć, że jesteśmy spokrewnione.
- Co ? To się już mnie wstydzisz ?! - Nie mogłam w to uwierzyć ! Moja własna matka się mnie wstydzi .
- Mam powody !
- Tak ?! Jakie ?! - krzyknęłam już bardzo zdenerwowana. Miałam łzy w oczach. W końcu nie wytrzymałam i poszłam jak najdalej od niej. Mama pobiegła za mną. Poczułam jak coś ostrego przenika przez moje ciało tuż pod prawą łopatką. To mama wbiła mi nóż w plecy. Nie wiedziałam, że jest do tego zdolna. Upadłam na ziemię. Powoli traciłam przytomność. Widziałam tylko jak Emma i Issabelle podbiegają do mnie. Zasnęłam..
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest drugi . Trochę krótki, ale podoba mi się. Dedykacja dla Dominiki <3.
1
Obudziły mnie krzyki rodziców. Zbiegłam na dół i zobaczyłam wodę wypływającą spod lodówki - najniższego miejsca w domu. Nie było na co czekać, pobiegłam do mojego pokoju i zaczęłam wynosić najcenniejsze dla mnie rzeczy. Zapakowałam wszystkie ciuchy i wybiegłam z domu. Wskoczyłam na amfibie, która po nas przyjechała i ubrałam gumowce. Byłam w piżamie z jednorożcami. Wszyscy się na mnie dziwnie gapili.
- Nic cie nie jest córeczko ? - usłyszałam pytanie mamy.
- Nie, o Boże ! A Minnie ? Powiedz tato, że ją wziąłeś . - odpowiedziałam zrozpaczona.
- Na śmierć zapomniałem ! - w głosie taty usłyszałam nutke rozpaczy.
- Idę po nią ! - zadecydowałam natychmiast.
- Nie, nie możesz ! - zabronił mi ratownik. - Nasze służby się nią zajmą, ale musi ten zwierzak poczekać, aż przyjadą.
- Ile im to może zająć ? - spytałam z nadzieją .
- Na razie ratują zwierzęta z domu na przeciwko . - odpowiedział facet w stroju strażaka, widać nie był on z naszej wioski, bo go nie znałam. Mniejsza z tym. Na przeciwko mieszka Issabelle, a obok niej Emma. Dziewczyny miały nie wielkie gospodarstwa, dlatego musieliśmy tyle czekać . O nie ! Nie będę tyle czekać, przecież mój ukochany piesek może zginąć !
- Proszę pana, jaki to ptak ? - zapytałam, widząc, że ma książkę o ptakach w rękach. Moi rodzice też się zainteresowali tym ptakiem, więc miałam czas, żeby wrócić po mojego pupila. Zeszłam spokojnie z amfibi, żeby mnie nie zauważyli. Gdy poczułam wodę w moich gumowcach, zaczęłam biec. Usłyszałam krzyki za moimi plecami, ale nie zwracałam już na nie uwagi. Liczyła się tylko Minnie. Dobiegłam do domu i usłyszałam jak mój piesek szczeka. Ruszyłam więc do sypialni rodziców. Jak mogli o niej zapomnieć ?! Przecież Minnie jak się boi to wskakuje na ich łóżko. Czasami są bezmyślni. Tak to jest jak się mieszka z ojcem strażakiem i mamą lekarzem, której nigdy w domu nie ma. Na szczęście była na tym łóżku . Na mojej buzi od razu pojawił się uśmiech. Wzięłam ją na ręce i ruszyłam w stronę drzwi. Minnie jakby poparzona, wyrwała mi się z rąk i pobiegła na strych. Tam były moje wszystkie instrumenty. Kochany futrzak, wiedział, że o nich zapomnę. Całe szczęście woda jeszcze nie kapała przez nasz świeżo zrobiony dach.
- Dzięki Minnie ! Ale jak ja je wszystkie wezmę ?! Fortepian musi tu zostać. - zaczęłam gadać bez sensu do psa, jakby była osobą, bo była moją przyjaciółką. - Czekaj Mi ! - nazywałam ją tak. - Weź skrzypce, tylko ich nie zniszcz. Na plecy ci je dam, a do pyska weź saksofon. - wiele razy już mi tak nosiła, więc byłam spokojna. - Ja postaram się wziąć resztę .O Boże, ile ta wiolonczela waży . No cóż, wezmę na kilka tur. Mam nadzieję, że woda nie urośnie.
- Córeczko, co ty wyprawiasz ?! - usłyszałam głos mamy w drzwiach. - Właśnie instrumenty, przecież tyle kasy na nie poszło .
- Jakbyś mogła pomóc ? - zapytałam ze złością.
- Już skarbie. - powiedziała biorąc akordeon. - Pianino, fortepian i perkusja muszą zostać . Nic im nie będzie.
- Mam nadzieje. - odpowiedziałam troszku zdenerwowana. Załadowałyśmy wszystko na amfibie.
- Nigdy więcej takich pomysłów ! Siadaj tu, bo jak będziesz niegrzeczna to cię przywiążemy do tego krzesła.- powiedział bardzo wkurzony ratownik, który pod koniec zobaczył Minnie z tymi instrumentami i zaczął się śmiać.
- Tato, masz mój telefon ? - zapytałam.
- Tak, proszę. - odpowiedział, dając mi komórkę.
Musiałam zadzwonić do Issabelle i Emmy .
- Halo ?
- Iss, wszystko w porządku ?
- No, nie bardzo. Wszystkie moje ciuchy zostały odcięte od świata ! Jak ja przeżyje ?!
- Hahahahaha, widzę, że humor ci dopisuje.
- No, jak wysoko doszła u was woda ?
- Zalało nam parter i nie mogę się dostać do moich kochanych ubranek .
- Dobra muszę kończyć, pa .
- Pa.
- Będziemy nocować w szkole. Rozłożyli leżaki, Emma i Issabelle też będą tam spać. - powiedziała mama.
- No to fajnie. - odpowiedziałam. Dojechaliśmy do szkoły i zaczęłam nosić instrumenty.
- Pomożesz mi nosić to ? - zapytałam Stefana, brata Issabelle.
- Pewnie. - odpowiedział. Stefan był młodszy o rok od nas. Od podstawówki się we mnie podkochiwał. Na Walentynki zawsze dostawałam drogie czekoladki, ale dałam mu do świadomości, że nie będziemy razem. On dalej robił sobie nadzieje.
Położyłam się na leżaku obok Em i Iss. Byłam strasznie zmęczona, więc nie miałyśmy okazji ze sobą porozmawiać. Obudziłam się, gdy wschodziło słońce. Po godzinie obudziła się Em, a zaraz po niej Iss. Nie zdążyłyśmy nawet słowa zamienić, bo Minnie zaczęła szczekać. Do budynku weszła kobieta ubrana TAK. Była bardzo elegancka, miała koło 30-stki. Podeszła do mnie i do moich przyjaciółek.
- Dzień dobry, szukam Alice Memory. - zapytała kobieta.
- Ja jestem Alice, słucham panią ? - odpowiedziałam zdziwiona.
- Nazywam się Kathrin Stanley, jestem z Państwowej Szkoły Muzycznej. Usłyszałam o twoim niezwykłym talencie, chciałam ci zaproponować, żebyś się przeniosła do mojej szkoły w Londynie. Chętnie przyjmę taki talent do mojej placówki.
- Łaaał. Dziękuję za propozycję. Przemyślę to. - odpowiedziałam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest pierwszy rozdział, za błędy przepraszam. Dedykacja dla Izy ♥.
- Nic cie nie jest córeczko ? - usłyszałam pytanie mamy.
- Nie, o Boże ! A Minnie ? Powiedz tato, że ją wziąłeś . - odpowiedziałam zrozpaczona.
- Na śmierć zapomniałem ! - w głosie taty usłyszałam nutke rozpaczy.
- Idę po nią ! - zadecydowałam natychmiast.
- Nie, nie możesz ! - zabronił mi ratownik. - Nasze służby się nią zajmą, ale musi ten zwierzak poczekać, aż przyjadą.
- Ile im to może zająć ? - spytałam z nadzieją .
- Na razie ratują zwierzęta z domu na przeciwko . - odpowiedział facet w stroju strażaka, widać nie był on z naszej wioski, bo go nie znałam. Mniejsza z tym. Na przeciwko mieszka Issabelle, a obok niej Emma. Dziewczyny miały nie wielkie gospodarstwa, dlatego musieliśmy tyle czekać . O nie ! Nie będę tyle czekać, przecież mój ukochany piesek może zginąć !
- Proszę pana, jaki to ptak ? - zapytałam, widząc, że ma książkę o ptakach w rękach. Moi rodzice też się zainteresowali tym ptakiem, więc miałam czas, żeby wrócić po mojego pupila. Zeszłam spokojnie z amfibi, żeby mnie nie zauważyli. Gdy poczułam wodę w moich gumowcach, zaczęłam biec. Usłyszałam krzyki za moimi plecami, ale nie zwracałam już na nie uwagi. Liczyła się tylko Minnie. Dobiegłam do domu i usłyszałam jak mój piesek szczeka. Ruszyłam więc do sypialni rodziców. Jak mogli o niej zapomnieć ?! Przecież Minnie jak się boi to wskakuje na ich łóżko. Czasami są bezmyślni. Tak to jest jak się mieszka z ojcem strażakiem i mamą lekarzem, której nigdy w domu nie ma. Na szczęście była na tym łóżku . Na mojej buzi od razu pojawił się uśmiech. Wzięłam ją na ręce i ruszyłam w stronę drzwi. Minnie jakby poparzona, wyrwała mi się z rąk i pobiegła na strych. Tam były moje wszystkie instrumenty. Kochany futrzak, wiedział, że o nich zapomnę. Całe szczęście woda jeszcze nie kapała przez nasz świeżo zrobiony dach.
- Dzięki Minnie ! Ale jak ja je wszystkie wezmę ?! Fortepian musi tu zostać. - zaczęłam gadać bez sensu do psa, jakby była osobą, bo była moją przyjaciółką. - Czekaj Mi ! - nazywałam ją tak. - Weź skrzypce, tylko ich nie zniszcz. Na plecy ci je dam, a do pyska weź saksofon. - wiele razy już mi tak nosiła, więc byłam spokojna. - Ja postaram się wziąć resztę .O Boże, ile ta wiolonczela waży . No cóż, wezmę na kilka tur. Mam nadzieję, że woda nie urośnie.
- Córeczko, co ty wyprawiasz ?! - usłyszałam głos mamy w drzwiach. - Właśnie instrumenty, przecież tyle kasy na nie poszło .
- Jakbyś mogła pomóc ? - zapytałam ze złością.
- Już skarbie. - powiedziała biorąc akordeon. - Pianino, fortepian i perkusja muszą zostać . Nic im nie będzie.
- Mam nadzieje. - odpowiedziałam troszku zdenerwowana. Załadowałyśmy wszystko na amfibie.
- Nigdy więcej takich pomysłów ! Siadaj tu, bo jak będziesz niegrzeczna to cię przywiążemy do tego krzesła.- powiedział bardzo wkurzony ratownik, który pod koniec zobaczył Minnie z tymi instrumentami i zaczął się śmiać.
- Tato, masz mój telefon ? - zapytałam.
- Tak, proszę. - odpowiedział, dając mi komórkę.
Musiałam zadzwonić do Issabelle i Emmy .
- Halo ?
- Iss, wszystko w porządku ?
- No, nie bardzo. Wszystkie moje ciuchy zostały odcięte od świata ! Jak ja przeżyje ?!
- Hahahahaha, widzę, że humor ci dopisuje.
- No, jak wysoko doszła u was woda ?
- Zalało nam parter i nie mogę się dostać do moich kochanych ubranek .
- Dobra muszę kończyć, pa .
- Pa.
- Będziemy nocować w szkole. Rozłożyli leżaki, Emma i Issabelle też będą tam spać. - powiedziała mama.
- No to fajnie. - odpowiedziałam. Dojechaliśmy do szkoły i zaczęłam nosić instrumenty.
- Pomożesz mi nosić to ? - zapytałam Stefana, brata Issabelle.
- Pewnie. - odpowiedział. Stefan był młodszy o rok od nas. Od podstawówki się we mnie podkochiwał. Na Walentynki zawsze dostawałam drogie czekoladki, ale dałam mu do świadomości, że nie będziemy razem. On dalej robił sobie nadzieje.
Położyłam się na leżaku obok Em i Iss. Byłam strasznie zmęczona, więc nie miałyśmy okazji ze sobą porozmawiać. Obudziłam się, gdy wschodziło słońce. Po godzinie obudziła się Em, a zaraz po niej Iss. Nie zdążyłyśmy nawet słowa zamienić, bo Minnie zaczęła szczekać. Do budynku weszła kobieta ubrana TAK. Była bardzo elegancka, miała koło 30-stki. Podeszła do mnie i do moich przyjaciółek.
- Dzień dobry, szukam Alice Memory. - zapytała kobieta.
- Ja jestem Alice, słucham panią ? - odpowiedziałam zdziwiona.
- Nazywam się Kathrin Stanley, jestem z Państwowej Szkoły Muzycznej. Usłyszałam o twoim niezwykłym talencie, chciałam ci zaproponować, żebyś się przeniosła do mojej szkoły w Londynie. Chętnie przyjmę taki talent do mojej placówki.
- Łaaał. Dziękuję za propozycję. Przemyślę to. - odpowiedziałam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest pierwszy rozdział, za błędy przepraszam. Dedykacja dla Izy ♥.
Bohaterowie
Alice - 17- latka, której rodzina ucierpiała podczas powodzi. Jest niezwykle utalentowana muzycznie. Gra na 8 instrumentach : wiolonczeli, skrzypcach, akordeonie, pianinie, fortepianie, keybordzie, perkusji i saksofonie. Bardzo ładnie śpiewa, lecz nie chce się do tego przyznać.
Issabelle - przyjaciółka Alice. Jej rodzina także ucierpiała podczas powodzi. Ma niezwykły gust i cały swój czas poświęca modzie.
Emma - przyjaciółka Alice i Issabelle. Jej rodzina też ucierpiała podczas powodzi. Uwielbia eksperymenty z włosami. Często zmienia fryzurę.
Alice - 17- latka, której rodzina ucierpiała podczas powodzi. Jest niezwykle utalentowana muzycznie. Gra na 8 instrumentach : wiolonczeli, skrzypcach, akordeonie, pianinie, fortepianie, keybordzie, perkusji i saksofonie. Bardzo ładnie śpiewa, lecz nie chce się do tego przyznać.
Issabelle - przyjaciółka Alice. Jej rodzina także ucierpiała podczas powodzi. Ma niezwykły gust i cały swój czas poświęca modzie.
Emma - przyjaciółka Alice i Issabelle. Jej rodzina też ucierpiała podczas powodzi. Uwielbia eksperymenty z włosami. Często zmienia fryzurę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)