Obudziły mnie krzyki rodziców. Zbiegłam na dół i zobaczyłam wodę wypływającą spod lodówki - najniższego miejsca w domu. Nie było na co czekać, pobiegłam do mojego pokoju i zaczęłam wynosić najcenniejsze dla mnie rzeczy. Zapakowałam wszystkie ciuchy i wybiegłam z domu. Wskoczyłam na amfibie, która po nas przyjechała i ubrałam gumowce. Byłam w piżamie z jednorożcami. Wszyscy się na mnie dziwnie gapili.
- Nic cie nie jest córeczko ? - usłyszałam pytanie mamy.
- Nie, o Boże ! A Minnie ? Powiedz tato, że ją wziąłeś . - odpowiedziałam zrozpaczona.
- Na śmierć zapomniałem ! - w głosie taty usłyszałam nutke rozpaczy.
- Idę po nią ! - zadecydowałam natychmiast.
- Nie, nie możesz ! - zabronił mi ratownik. - Nasze służby się nią zajmą, ale musi ten zwierzak poczekać, aż przyjadą.
- Ile im to może zająć ? - spytałam z nadzieją .
- Na razie ratują zwierzęta z domu na przeciwko . - odpowiedział facet w stroju strażaka, widać nie był on z naszej wioski, bo go nie znałam. Mniejsza z tym. Na przeciwko mieszka Issabelle, a obok niej Emma. Dziewczyny miały nie wielkie gospodarstwa, dlatego musieliśmy tyle czekać . O nie ! Nie będę tyle czekać, przecież mój ukochany piesek może zginąć !
- Proszę pana, jaki to ptak ? - zapytałam, widząc, że ma książkę o ptakach w rękach. Moi rodzice też się zainteresowali tym ptakiem, więc miałam czas, żeby wrócić po mojego pupila. Zeszłam spokojnie z amfibi, żeby mnie nie zauważyli. Gdy poczułam wodę w moich gumowcach, zaczęłam biec. Usłyszałam krzyki za moimi plecami, ale nie zwracałam już na nie uwagi. Liczyła się tylko Minnie. Dobiegłam do domu i usłyszałam jak mój piesek szczeka. Ruszyłam więc do sypialni rodziców. Jak mogli o niej zapomnieć ?! Przecież Minnie jak się boi to wskakuje na ich łóżko. Czasami są bezmyślni. Tak to jest jak się mieszka z ojcem strażakiem i mamą lekarzem, której nigdy w domu nie ma. Na szczęście była na tym łóżku . Na mojej buzi od razu pojawił się uśmiech. Wzięłam ją na ręce i ruszyłam w stronę drzwi. Minnie jakby poparzona, wyrwała mi się z rąk i pobiegła na strych. Tam były moje wszystkie instrumenty. Kochany futrzak, wiedział, że o nich zapomnę. Całe szczęście woda jeszcze nie kapała przez nasz świeżo zrobiony dach.
- Dzięki Minnie ! Ale jak ja je wszystkie wezmę ?! Fortepian musi tu zostać. - zaczęłam gadać bez sensu do psa, jakby była osobą, bo była moją przyjaciółką. - Czekaj Mi ! - nazywałam ją tak. - Weź skrzypce, tylko ich nie zniszcz. Na plecy ci je dam, a do pyska weź saksofon. - wiele razy już mi tak nosiła, więc byłam spokojna. - Ja postaram się wziąć resztę .O Boże, ile ta wiolonczela waży . No cóż, wezmę na kilka tur. Mam nadzieję, że woda nie urośnie.
- Córeczko, co ty wyprawiasz ?! - usłyszałam głos mamy w drzwiach. - Właśnie instrumenty, przecież tyle kasy na nie poszło .
- Jakbyś mogła pomóc ? - zapytałam ze złością.
- Już skarbie. - powiedziała biorąc akordeon. - Pianino, fortepian i perkusja muszą zostać . Nic im nie będzie.
- Mam nadzieje. - odpowiedziałam troszku zdenerwowana. Załadowałyśmy wszystko na amfibie.
- Nigdy więcej takich pomysłów ! Siadaj tu, bo jak będziesz niegrzeczna to cię przywiążemy do tego krzesła.- powiedział bardzo wkurzony ratownik, który pod koniec zobaczył Minnie z tymi instrumentami i zaczął się śmiać.
- Tato, masz mój telefon ? - zapytałam.
- Tak, proszę. - odpowiedział, dając mi komórkę.
Musiałam zadzwonić do Issabelle i Emmy .
- Halo ?
- Iss, wszystko w porządku ?
- No, nie bardzo. Wszystkie moje ciuchy zostały odcięte od świata ! Jak ja przeżyje ?!
- Hahahahaha, widzę, że humor ci dopisuje.
- No, jak wysoko doszła u was woda ?
- Zalało nam parter i nie mogę się dostać do moich kochanych ubranek .
- Dobra muszę kończyć, pa .
- Pa.
- Będziemy nocować w szkole. Rozłożyli leżaki, Emma i Issabelle też będą tam spać. - powiedziała mama.
- No to fajnie. - odpowiedziałam. Dojechaliśmy do szkoły i zaczęłam nosić instrumenty.
- Pomożesz mi nosić to ? - zapytałam Stefana, brata Issabelle.
- Pewnie. - odpowiedział. Stefan był młodszy o rok od nas. Od podstawówki się we mnie podkochiwał. Na Walentynki zawsze dostawałam drogie czekoladki, ale dałam mu do świadomości, że nie będziemy razem. On dalej robił sobie nadzieje.
Położyłam się na leżaku obok Em i Iss. Byłam strasznie zmęczona, więc nie miałyśmy okazji ze sobą porozmawiać. Obudziłam się, gdy wschodziło słońce. Po godzinie obudziła się Em, a zaraz po niej Iss. Nie zdążyłyśmy nawet słowa zamienić, bo Minnie zaczęła szczekać. Do budynku weszła kobieta ubrana TAK. Była bardzo elegancka, miała koło 30-stki. Podeszła do mnie i do moich przyjaciółek.
- Dzień dobry, szukam Alice Memory. - zapytała kobieta.
- Ja jestem Alice, słucham panią ? - odpowiedziałam zdziwiona.
- Nazywam się Kathrin Stanley, jestem z Państwowej Szkoły Muzycznej. Usłyszałam o twoim niezwykłym talencie, chciałam ci zaproponować, żebyś się przeniosła do mojej szkoły w Londynie. Chętnie przyjmę taki talent do mojej placówki.
- Łaaał. Dziękuję za propozycję. Przemyślę to. - odpowiedziałam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest pierwszy rozdział, za błędy przepraszam. Dedykacja dla Izy ♥.
Dla mnie ??? Uuuuu dziękuje !!! Kocham cię Normalnie !!! A co do Rozdziału to BOSKI JEST ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuń